Czyżby Amphitheatrum Flavium Wratislavienses?

Posted on środa, 14 września, 2011 o 14:14 w

We wrześniu 2011 roku zostanie oddany do użytku wrocławski Stadion Miejski. Pod tą banalną nazwą kryje się najbardziej kapitałochłonna po roku 1989 inwestycja, która w bardzo wymierny sposób w najbliższym dziesięcioleciu zaważy na budżecie miasta Wrocławia. I naprawdę nieistotna jest przegródka, z której będą pochodzić pieniądze – zapłacimy my wszyscy jako wrocławianie.

Jak podaje wikipedia koszt budowy samego stadionu to kwota 729 700 000,00 zł, zaś przy całkowitym koszcie – razem z pracami towarzyszącymi: projektowymi, przygotowawczymi terenu, nadzorem inwestycyjnym, dostawami – ma dać kwotę kwota 853.423.000 zł. Jak zwykle przy tego typu inwestycjach należy się liczyć z wahaniem w granicach 5%, zapewne w górę. Kwota niewiele różni się od kosztu budowy PGE Arena Gdańsk (Baltic Arena), które wyniosły ok. 864 mln zł.

Jednak przy szacowaniu kosztów całego przedsięwzięcia pn. EURO 2012 należy uwzględnić inne koszty związane bezpośrednio – np. budowa Tramwaju Plus oraz pośrednio – np. remont Dworca Głównego.

Najważniejsza w tym całym przedsięwzięciu pozostaje jednak odpowiedź na pytanie o przyszłość wybudowanego obiektu, przede wszystkim w kontekście rentowności inwestycji. I zawsze będą zadawane dwa główne pytania: pierwsze – o sens realizowania takiego obiektu właśnie we Wrocławiu i drugie – o alternatywny sposób zrealizowania imprezy pn. EURO 2012 w oparciu o istniejącą infrastrukturę techniczna i przestrzenną miasta.

Odpowiedź na pierwsze pytanie wynika pośrednio z modelu cywilizacyjnego lansowanego obecnie w naszym kraju. To model żywcem przeniesiony z minionego modelu społeczno-gospodarczego wzbogacony o różne gadżety ery elektronicznej, nawiązujący w swej istocie do starożytnego panem et circenses (chleba i igrzysk). Podstawowym celem jest doprowadzenie do skupienia w jednym miejscu znacznej ilości odbiorców, po czym poddaniu ich procesowi indoktrynacji połączonemu z rozbudzeniem ponad normalnych emocji. Rodzić to może zagrożenia bezpieczeństwa publicznego w trudno przewidywalnej skali, o czym mogliśmy się naocznie przekonać dzięki środkom społecznego przekazu, choćby z ulic Londynu. Z uwag czysto technicznych trudno nie oprzeć się wrażeniu, że twierdzenie o bezproblemowej ewakuacji blisko 40 tys. potencjalnych widzów – pomijając zwyczajowe uciążliwości dla okolicznych mieszkańców – wykorzystując rondo na ul. Królewieckiej i wielopoziomowy węzeł na ul. Lotniczej, w praktyce trudno będzie raczej udowodnić. Chyba, że… zamknie się fragment ul. Lotniczej, aby rzeka ludzi mogła się „wylać” w kierunku miasta…

Odpowiedź na pytanie o alternatywne rozwiązania poprzedzone musi być analizą stanu istniejącego oraz planami rozwojowymi miasta. Istniejący Stadion Olimpijski o pojemności 9 400 miejsc(zgodnie z wymogami FIFA) pomieścił ich niegdyś ok. 70 tys.sąsiaduje z licznymi, aczkolwiek zdewastowanymi obiektami, takimi jak: boiska boczne, korty tenisowe, strzelnica, basen kryty, pływalnia odkryta (obiekt nieczynny), hala sportowa, wielkie pole zlotowe tzw. „Pole Marsowe” (z kempingiem), boisko do baseballu (pierwsze profesjonalne w Polsce). Największym problemem pozostaje od zawsze dowiezienie, a następnie wywiezienie pokaźnej liczby widzów. Niedoinwestowanie w tym zakresie jest pochodną faktu, że w czasie realizacji opisywanego kompleksu na kanale żeglugowym kończyło się miasto… Dlatego też zrealizowano wówczas jedynie dwie linie tramwajowe i specjalna pętlę tramwajową na styku Z Parkiem Szczytnickim.

W momencie podejmowania decyzji tj. w 2008 roku miasto nie było przygotowane logistycznie do sprostania temu wyzwaniu, gdyż – wg oświadczeń czynników rządzących miastem – nie miało aktualnego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Drugim, równie ważnym dla decydentów przeciwwskazaniem był fakt, żekompleks jest własnością Akademii Wychowania Fizycznego (dla niezorientowanych w materii realizacyjnej wszelkich takich przedsięwzięć nadmienię, że po zakończeniu Olimpiad bądź Mistrzostw obiekty zostają skomunalizowane, przeznaczane na cele mieszkaniowe, edukacyjne bądź rekreacyjne).

Dla niedowiarków, że taka możliwość istniała przedstawiam pracę konkursową autorstwa Eweliny Owsianej i Pawła Srokowskiego (rys. obok), w której to z zupełnie innego powodu, tj. ochrony i waloryzacji Parku Szczytnickiego, przedstawiono kompleksowe opracowanie obsługi obszaru Wielkiej Wyspy. Można sobie dopowiedzieć jedynie, że zmodernizowany stadion dla ok. 20 tys widzów byłby powiększony o tymczasowe trybuny dla ok. 20 tys. widzów (rozwiązanie zastosowane podczas mistrzostw w Austrii). Błonia parkingowe dla samochodów osobowych zostałyby zlokalizowane na zielonych terenach nad kanałem żeglugowym, zaś dojścia piesze zapewniałyby tymczasowe kładki… Dowóz widzów obsługiwałaby szybka kolej miejska łącząca Dworzec Główny z Dworcem Nadodrze (na odcinku od przystanku Sołtysowice do ul. Międzyrzeckiej nowym przebiegiem – w rezerwie terenowej obwodnicy śródmiejskiej – i dalej ul. Na Niskich Łąkach do ul. Świstackiego). Można sobie również wyobrazić, że drużyny trenowałby na jednym z licznych boisk treningowych i mieszkałby w nowoczesnej bazie hotelowej… Można by….

Lokalizacja stadionu w prestiżowym – bo z okien pędzącego autostradą samochodu – miejscu, spełnia zapewne oczekiwania miejskich decydentów, jako zgodnej z ich własną tezą o celowości istnienia trzech specjalistycznych centrów Wrocławia, ale zupełnie czym innym pozostaje kwestia poprawności tej wizji… wszak co Centrum tj. Stare Miasto, to centrum!

Kończąc, można stwierdzić, że Colosseum już mamy, teraz czas na gladiatorów! I nie zapominajmy o źródłach i przyczynach wydarzenia z roku 476 n.e…

p.s. Artykuł po raz pierwszy ukazał się w 9 numerze “Słowa Wrocławian” we wrześniu 2011 roku.

Ilustracja pochodzi ze strony http://akcjaparkszczytnicki.pl

Skomentuj

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Top