Fraktale w poszukiwaniu przywództwa

Posted on niedziela, 18 września, 2011 o 17:43 w

Dość często zdarza mi się słyszeć utyskiwanie na tę prawicę, że ona taka ciągle podzielona. Rozmówcy zdają się nie zdawać sprawy z faktu, że to cechą lewicy jest myślenie i działanie kolektywne. Tak zwany kołchoz nigdy nie był w sferze zainteresowań ludzi o poglądach prawicowych. Trzeba także zwrócić uwagę na fakt, że na tzw. prawicy mamy do czynienia z wieloma ideologiami, które powodują czasami trudność w prowadzeniu jakiekolwiek rozmów na gruncie pragmatyzmu. Z ostatnich chwil przykład Marka Jurka dowodzi, że ten brak pragmatyzmu wykopuje czasami rowy nie do zasypania.

Pewna pani opowiadała, że podczas niedawnej demonstracji z okazji 17 września, nagabywany przez nią, na okoliczność udzielenia poparcia Kornelowi Morawieckiego jako kandydatowi na senatora, jeden z młodych organizatorów manifestacji , usłyszała pytanie, czy ów kandydat to aby narodowiec? Niby proste pytanie, a jak w zwierciadle, obrazuje stan zagubienia naszej prawicy. Po pierwsze, że w ogóle padło (co dowodzi braku rozeznania polskiej sceny politycznej), po drugie – niejako sugeruje, że narodowiec to coś nad wyraz szlachetnego, no i wreszcie po trzecie – braku pragmatyzmu.

Owa szczególność naszej odmiany prawicowości uniemożliwia jakikolwiek konstruktywny dyskurs polityczny po prawej stronie sceny politycznej. Politycznie rzecz ujmując – dzięki niekonstytucyjnej(!) ordynacji wyborczej – patent na „prawicowość” nabyły prawem kaduka, rzec można by prawem zasiedzenia i rozsiedzenia dwie partie. Analiza ich programów bądź metod działania plasuje je co najwyżej na miejscu centroprawicy. Kontynuując tę analizę: jedną z nich można byłoby nazwać centroprawicą narodową, zaś drugą – centroprawica międzynarodową. Oczywistym jest, że takie charakterystyki dogłębnie obrażają elektorat obu konkurujących partii, na dodatek niemalże poniżając go we własnych oczach. Wszystkie te słowa, artykułowane na gruncie emocjonalnym, blokują wszelkie dyskusje, uniemożliwiając jakikolwiek racjonalny dyskurs. Niech za przykład posłuży wirtualny spór o modernizację: wg pierwszej partii to budowa autostrad i tolerancja, dla drugiej, budowa… autostrad i poszanowanie praw obywatelskich. Ci pierwsi są nowocześni, a ci drudzy staroświeccy… I jak być tu normalnym?

Przekładając te wirtualne spory na wrocławską siermiężną rzeczywistość, wspomniane przez mnie niegdyś autonomiczne twory prawicowe, w trosce o własny image, prześcigają się organizowaniu coraz to atrakcyjniejszych form pozyskiwaniu nowych stronników. Czasami materializuje to się w postaci kilku eventów w jednym dniu o tej samej porze. I od lat trudno się doprosić o utrzymywanie kontaktów jedynie w tym zakresie… Jakże zatem naiwnie brzmią nawoływania do współpracy, a już zupełnie niepoważnie pobrzmiewa apelowanie o zjednoczenie.

Co zastanawiające, środowisko roszczące obecnie sobie prawo do posiadania patentu wyłączności do patriotyzmu, wycięło z listy swoich kandydatów do Sejmu dwóch najbardziej rozpoznawalnych i wyrazistych postaci politycznych po prawej stronie sceny politycznej Wrocławia. Wyraz wycięło nie oddaje istoty całej operacji, gdyż zastosowane działania w postaci wymiksowania potencjalnych kandydatów doprowadziło do ich dobrowolnej rezygnacji. Orwell określi to kiedyś, że nie on zniknął tylko Oni go zniknęli…

Jak zatem widać droga do chociażby pozornej jedności prawicy daleka. Najdziwniejsze jest to, że o tych problemach oraz sposobach ich rozwiązywania napisano wiele książek. Widać, że w naszym środowisku również obowiązuje tabloidyzacja, tj. krótkie hasłowe opisanie problemu, i równie krótka instrukcja obsługi. Żadnej dyskusji, żadnej refleksji… A jeżeli już ktoś, gdzieś odważy się takową rozpocząć, to okazuje się, że bez Adama i Ewy się nie obejdzie, bo… u was Murzynów biją!

Odpowiadając na postawioną w tytule kwestię, wszystko wskazuje, że podczas nadchodzącego kryzysu politycznego prawica nadal będzie wewnętrznie rozdarta, co upoważnia do prognozowania pojawienia się nowego wspaniałego i mądrego lidera przywiezionego nie w teczce bądź w motorówce, lecz ciągle przez tych samych reżyserów… I jeśli lekcje z przeszłości, tj. z minionych dwudziestu lat lekcje nie zostaną odrobione, to dalej będziemy po prawej stronie taplać się w bagnie niemożności do samoorganizacji na poziomie wyższym niż najbliższe sąsiedztwo naszej kamienicy!

I jak trafnie ostatnio stwierdziła dr Fedyszak-Radziejowska nie możemy tego czynić w imię Narodu i Polski, lecz jedynie dla władzy. Gdyż to jej sprawowanie umożliwia aktywną troskę o Naród i Polskę!

Więc jak to jest z tym narodowcem Kornelem? My wrocławianie raczej nie powinniśmy w ogóle zadawać takiego pytania, gdyż ono po prostu kompromituje autora! Aczkolwiek… Na tyle. na ile Go znam, do miłośników Dmowskiego nie należy, co prawda przeganiał bolszewików z Polski, ale dzisiaj – zdaniem niektórych – kocha Rosję… Eh, to bez sensu!. No i tak to wyglądają polskie prawicowe analizy…

Skomentuj

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Top