Imperialny charakter polskich autostrad

Posted on piątek, 18 stycznia, 2013 o 08:18 w

Każdy z kierowców poruszających się po drogach naszego regionu zauważył zapewne wyraźną różnicę w komforcie jazdy po autostradzie A4 i drodze krajowej S-8. Dla znających historię sprawa jest dość oczywista: przebieg A4 to stary ciąg handlowy, na którym od wieków powstawały miasta „składowe”, jak np. Wrocław oraz miasta „przystankowe”, jak np. Środa Śląska. Ta ostatnia miała nawet rynek wrzecionowaty, który swoim rozplanowaniem niemalże zapraszał aby wjechać nań, przespać się bezpiecznie i skoro świt bez problemów pojechać dalej. Dystans dzielący Wrocław od Środy Śl (ok. 30 km), to drogą, którą w polskich warunkach karawana mogła przebyć „za jasności”. W odległej Hiszpanii odległość ta wynosi ok. 60 km…

Na mapie Polski (il. nr 1), obok wspomnianej A4 możemy odnaleźć jeszcze dwie autostrady o numerach 1 i 2. I o ile A1 nieodparcie nawiązuje do znanego z historii szlaku handlowego prowadzącego od Bramy Morawskiej nad Bałtyk (być może po sól, a być może po bursztyn…), to dość trudno doszukać się jakiś historycznych konotacji autostrady A2, no chyba, że… Ano właśnie! Tutaj dochodzimy do pewnych kwestii  „imperialnych”. Nad Odrą, poniżej ujścia Nysy Łużyckiej, położona jest miejscowość Słubice. Niby nic nie mówiąca nazwa, a jednak tuż za Odrą jej zachodnia część nosi nazwę Frankfurt! I od razu nasuwa się nam skojarzenie z… furtką. A to już jakieś takie bardziej swojskie. A zatem gdzieś w dawnych czasach owa „furtka” prowadziła i ktoś, kiedyś, chciał przez nią „przejść”. Pytanie: gdzie? Odpowiedź możemy odnaleźć na „fizycznej” mapie województwa lubuskiego – nie dość, że krainy wyżynnej i porośniętej lasami, to jeszcze na dodatek poprzecinanej licznymi dolinami i dolinkami, czasami wypełnionymi jeziorami rynnowymi. Otóż przed wiekami, ówcześnie „Frankowie” czyli po naszemu Germanie, po zdobyciu Lubusza (stolicy historycznej krainy o nazwie Ziemia Lubuska) zbudowali „furtkę”, która przez wieki była nieużyteczna… ale czekała aż do czasów, kiedy ktoś – w tym przypadku wojska inżynieryjne – potrafi okiełznać tę rozbuchaną ponad oczekiwania napastniczych armii. Do czasów znalezienia sposobu pokonania z tych przyrodniczo-geograficznych pułapek, potencjalni zdobywcy rezygnowali ze swoich zamiarów z powodu konieczności zdobywania dodatkowo na przykła zamku w Łagowie. O militarnym znaczeniu owych „pułapek” wiedział także wódz III Rzeszy, który w latach 1934-44 wieku polecił zbudować Międzyrzecki Rejon Umocniony (niem. Ostwall albo Festungsfront im Oder-Warthe Bogen), którego główną bronią, obok żelbetowych fortów była… rozlewająca się po uprzednim spiętrzeni woda. Jednak to już w tych czasach wspomniani „inżynierowie” wiedzieli jak pokonać te przeszkody (il. nr 2) projektując fragment Reichsautobahn…

Ich następy, to znaczy MY, po „przebiciu” się przez tę nieprzyjazną strefę stanęliśmy przed odpowiedzią na pytanie o dalszy przebieg A2. „Drang nach Osten” jako pewien historyczny drogowskaz, kontynuowany jako jeden z europejskich korytarzy (por. il. nr 3) „musiał” – chciał nie chciał – zauważyć istnienie Łodzi, która w czasach „dawniejszych” po prostu nie istniała…

Dlaczego o tym wszystkim napisałem. Otóż, chciałem uzmysłowić fakt, że autostrady, to takie współczesne „imperialne” drogi rzymskie. Te starożytne budowane były na potrzeby legionów, w chwilach wolnych wykorzystywane przez kupców. Współcześni „legioniści-zdobywcy”, to sławetne TIRy, do niedawna demolujące ulice naszych miast i wsi. W obu przypadkach poruszali się po nich „słudzy” imperiów… Owi „imperialiści” od zawsze mają dość ambiwalentny stosunek do tubylców, co dzisiaj objawia się między innymi reglamentowanym dostępem do autostrad ! Oczywiście, zdarza się czasami „tubylcom” stawiać warunki: w przypadku naszego kraju jest to „zauważenie” Łodzi, innym razem – jak to ma miejsce na Białorusi – jakiś satrapa nakazuje przesunąć TIRy na tory (tam ponad 80% przewozów). I dlatego to „imperium z Brukseli” daje na autostrady pieniądze. Zdarza się, że czasami daje za dużo. I wówczas – tak jak to dzieje się w Portugalii – trzeba niektóre fragment rozbierać, z powodu zbyt duzych kosztów utrzymania…

Chciałbym również zwrócić uwagę na fakt, że w tzw. planowaniu przestrzennym nie da się unikać odpowiedzi na pytania ważne. Niebawem staniemy wobec problemu tzw. berlinki, tj. autostrady łączącej Berlin z Królewcem (il. nr 4 i nr 5). Jako suwerenny kraj nie wyraziliśmy zainteresowania jej istnieniem projektując nadmorską drogę krajową nr 6. Jednak interesy „imperium brukselskiego” w kontekście integracji państw nadbałtycki z „centrum” będą wywierały na nasz kraj presję o jej realizacje. Zatem już dzisiaj powinniśmy ten problem dostrzegać, przewidywać realizację w przebiegu zaproponowany w latach 30. XX wieku, jednak wyraźnie zastrzegając, że całość przedsięwzięcia nie może być finansowana w żadnej części z budżetu krajowego. Musimy również już dzisiaj sformułować zasady jej realizacji i jej funkcjonowania, nie wyłączając opłat z tytułu jej „eksterytorialności”. Jakiekolwiek przeciwstawianie się tej inwestycji w duchu „interesu narodowego” spowodować może jedynie sytuację, w której decyzja pozytywna zostanie na nas wymuszona!

W zasobach sieciowych napotkałem na pewną dość ciekawą koncepcję (il. nr 6), w której autor proponuje zupełnie odmienne spojrzenie na problem korytarzy…

Z perspektywy „regionalnej” warto zwrócić uwagę na koncepcję budowy „podgórskiej” autostrady A4, zarysowanej na mapie… dróg wodnych” (il. nr 7). Sami autorzy uznali ją za raczej „niepoważną”, zaznaczając jej przebieg kolorem białym (na wschód od Görlitz, aż do Schweidn., powyżej napisu Reichenbg). Wydaje się, że wobec przeciążenia obecnej A4, takie odciążenie zaczynające się w rejonie Lubania, a kończące się w rejonie Wrocławia (przebiegiem: Lubań-Gryfów Śl.-Jelenia Góra-Kowary-Kamienna Góra-Boguszów Gorce-Wałbrzych-Modliszów-Świdnica-Wrocław), może stać się również w niedalekiej przyszłości naszą kolejną „kartą” przetargową z „imperium”. Tym razem to my powinniśmy być zainteresowani taką inwestycją. Mogłaby ona, udostępniając zainteresowanym łatwy dojazd od atrakcyjnych obszarów turystycznych, w znaczący sposób przyczynić się do ożywienia gospodarczego tej zaniedbanej obecnie południowej części regionu, o malowniczym przebiegu już nie wspominając.

Wracając zaś do drogi krajowej S8. To typowa, wolna od wszelkich podtekstów imperialnych, droga służąca podróżnym poruszającym się po kraju. I niech taką już pozostanie, abyśmy łatwiej i bezpieczniej mogli docierać do stolicy, przy okazji „podążając” do wszystkich ważnych celów położonych w jej najbliższym sąsiedztwie.

A o stolicy już niebawem…

p.s. Artykuł ukazał się po raz pierwszy w „Słowie Wrocławian” ze stycznia 2013 (nr 49) na stronie 22 pod tytułem: „Imperialny charakter polskich autostrad”

Skomentuj

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Top