Po wyborach. Pro domo sua…

Posted on czwartek, 31 lipca, 2014 o 01:01 w

 

Lokalna codzienna prasa rozłożyła już na czynniki pierwsze wyniki wyborcze do Parlamentu Europejskiego, w związku z czym pokuszę się jedynie o ich zrekapitulowanie. I to też w odniesieniu jedynie do tzw. „sceny posierpniowej”.

Dotychczasowy hegemon na wrocławskiej scenie politycznej, tj. Platforma Obywatelska utrzymała stan posiadania (1 mandat dla wrocławianina). Jej lider swoją „pazernością” pozbawił nadziei na mandat Stanisława Huskowskiego, kandydata popieranego przez Rafała Dutkiewicza prezydenta Wrocławia, stosunkiem głosów 135 / 22 ( w tysiącach z małymi ogonkami).

Prawo i Sprawiedliwość po raz pierwszy wysyła do Brukseli wrocławianina Dawida Jackiewicza oraz mocno związanego z Wrocławiem Kazimierza Michała Ujazdowskiego. Zgodnie z umową koalicyjną, z 5 miejsca startował profesor Tadeusz Marczak – kandydat zgłoszony przez Prawicę Rzeczypospolitej Marka Jurka, który w skali okręgu uzyskał 4 689 głów (we Wrocławiu 1 702, co dało ok. 1,16% głosów „wrocławskich”). Dzieląc „włos na czworo” warto przypomnieć, że Profesor w ostatnich wyborach samorządowych, startując jako kandydat na prezydenta miasta zgłoszony przez KWW „Polski Wrocław”, uzyskał ok. 1300 głosów przy niemalże dwukrotnie większej liczbie uczestniczących w wyborach. Warto również odnotować, że po „skreśleniu” kandydatów central politycznych, tj. „jedynek”, we Wrocławiu Pan Profesor uzyskał największą liczbę głosów. Po uwzględnieniu przegranych „jedynek” pierwsze miejsce przypadło pani Beacie Kempie z Solidarnej Polski, która we Wrocławiu uzyskała 3383 głosy (2,32% głosów „wrocławskich).

Jeśli jednak uwzględnić tylko samą listę PiS to prof. Tadeusz Marczak zajął „najniższy stopień” podium, jak to poetycko nazwałby zapewne niejeden z komentatorów sportowych, informując po prostu o trzecim miejscu!

Koniecznie trzeba odnotować, że Kongres Nowej Prawicy uzyskując 8,03% poparcia w widoczny sposób przekroczył średnią ogólnokrajową.

Gdyby pokusić się o próbę odpowiedzi na pytanie: co dalej we Wrocławiu, to można zauważyć, że kandydat na prezydenta Wrocławia wystawiony przez PO musiałby poszukiwać sojuszników politycznych w drugiej turze. Klęska Stanisława Huskowskiego, popieranego przez Rafała Dutkiewicza, dowodzić może pośrednio wyczerpywania się formuły personalnej obecnej prezydentury.

Zatem poważnie należy zastanowić się nad tzw. ciągiem dalszym.

Moim zdaniem przyszłość Wrocławia leży w rękach młodych ludzi, którzy wbrew zachętom Partii Władzy nie wyjechali „na zmywak” do Londynu, lecz postanowili przeciwstawić się marazmowi wynikającemu z „ciepłej wody w kranie” i beznadziei związanej „z nie robieniem polityki”. Myślę tutaj zarówno o tych młodych ludziach, którzy związali się z Ruchem Narodowym Roberta Winnickiego, Krzysztofa Bosaka i Mariana Kowalskiego jak i o tych związanych z Kongresem Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego, nie zapominając o Studentach dla Rzeczypospolitej, Młodych dla Polski, „KoLibrach” oraz Krucjacie Młodych. Sądzę, że dożyjemy czasów, kiedy przezwyciężając kryzysy personalne i zawirowania programowe potrafią zorganizować się na tyle, by stać się „języczkiem uwagi”. Ich największym problemem jest wmawiane im przez wszystkich wokół, że bez wyrazistych rozpoznawalnych przez szerokie gremia wrocławian osobowości skazani są na niepowodzenia. Moim zdaniem trop to fałszywy. Wielka Rzeczpospolita ufundowana była na silnych świadomych jednostkach. Gdy ich zabrakło, nawet jeden z największych wodzów, jakim był niewątpliwe Jan III Sobieski, pozostawił po sobie jeno zgliszcza.

Cywilizowaną formą wymuszenia zmian jest udział w wyborach. Najbliższe jakie są przed nami, to wybory samorządowe, w którym ten ewoluujący, od liberalizmu moralnego do liberalizmu gospodarczego i od odrodzenia narodowego do odrodzenia moralnego, bunt młodych musi znaleźć swoje miejsce. Chwała tym grupom obywatelskim, które dostrzegą w nich partnerów. Niestety, apelu tego nie potrafię skierować do partii politycznych, gdyż w ich zwyczajach jest traktowanie tej grupy wyborców jedynie jako „żołnierzy”.

Problemem jest niewątpliwie to, że niewielu ze „starszych” zdaje się ten bunt, po pierwsze – rozumieć, po drugie – akceptować jego istnienie, a wreszcie po trzecie – rozumnie, acz dyskretnie w formie propozycji wspierać. Smutnym jest również i to, że w swej masie młodzi ludzie czują się „politycznie”opuszczeni przez polski kościół hierarchiczy. Zaniechania w tej dziedzinie spisał ostatnio prof. Mirosław Dakowski w dramatycznym apelu pt. To jest Wasza Matka ta Ojczyzna ! List do Episkopatu Polski.

Najwyraźniej czas na zmianę. I to poważną. W dalszej części spróbuję opisać jeden z możliwych scenariuszy. W swoich rozważania będą często odwoływał się do doświadczeń węgierskiego FIDESZu.

Nadchodzące wybory samorządowe należy potraktować jako test wiarygodności ugrupowań opozycyjnych, tj. Prawa i Sprawiedliwości oraz Kongresu Nowej Prawicy. Deklaracje prezesa Jarosława Kaczyńskiego o „otwarciu” oraz medialne „tokowania” o niemożliwej koalicji Kongresu Nowej Prawicy z PiS mogą doświadczonych „politykierów” przyprawić o chorobę psychiczną. A co dopiero młodych ludzi, którzy właśnie stali się z mocy prawa elektorami. Pisałem już o tym w jednym z poprzednich artykułów (Czas trudnych wyborów, SW nr 2014/05) gdzie proponowałem w tej sytuacji stosowanie metody eliminacji praktykowanej w świecie chemii laboratoryjnej. Jedynie ta metoda jest nas w stanie doprowadzić do jakiś sensownych rozstrzygnięć w sytuacji bez wyjścia, w której to na początku drogi obie opozycyjne wobec Układu Rządzącego partie deklarują niemożność wszelaką.

W odniesieniu do Dolnego Śląska Prawo i Sprawiedliwości musi przeciwstawić Koalicję na Rzecz Zmian. Koalicja, o której myślę, oparta być MUSI na modelu wypracowanym przez węgierski FIDESZ na dwóch filarach: partyjno-politycznym, tj. PiS i samorządowo-obywatelskim, tj. grupującym apolityczne obywatelskie struktury i organizacje. Fundamentem Umowy na Rzecz Zamian, na którym ta koalicji winna być zbudowana, MUSI być ściśle określony podział ról odpowiadający dwóm w/w wymienionym filarom oraz ich niekonfiktowe współdziałanie. Zatem do sejmików wojewódzkich struktury społeczno-obywatelskie nie powinny wstawiać swoich list, apelując jednocześnie do swoich elektorów o wsparcie listy Prawa i Sprawiedliwości. W zamian za to PiS nie powinien wystawiać swoich list do rad gmin i miast oraz w wyborach na prezydentów i burmistrzów oraz zaapelować do swoich zwolenników o wsparcie jednej konkretnej listy bądź jednego kandydata. Niby logiczne, a jak trudne do zrealizowania. Jednak także i możliwe…

W odniesieniu do Wrocławia głównym punktem Umowy z Wrocławianami na Rzecz Zmian MUSI być odsunięcie od zarządzania miastem obecnego prezydenta oraz zmiana sposobu funkcjonowania samorządu gminnego. Kandydat na prezydenta miasta winien być wskazany przez środowiska samorządowo-obywatelskie, gdyż tylko taki może być rozpoznawalny wśród mieszkańców i akceptowalny przez większość. Jednakże zgodnie z uprzednią umową, już na etapie przedelekcyjnym winien być „obudowany” partyjnymi kandydatami PiS i KNP. Ważnym punktem Umowy winno być jasne określenie pozycji młodego pokolenia w dziele ratowania miasta przed katastrofą, zgotowaną przez 12-letnie rządy Rafała Dutkiewicza. Moim zdaniem środowiska te zasługują na rotacyjnego Młodzieżowego Prezydenta Miasta, dzięki czemu mogliby w sposób praktyczny przygotować się do przyszłego sprawowania poważnych funkcji w strukturach samorządowych i państwowych.

Dotychczasowy model przygotowywania przyszłych polityków do pełnienia ważnych funkcji publicznych zapewnia jednie pojawienie się zdemoralizowanej, żądnej władzy, cynicznej i bezwzględnej grupy zwanej pogardliwie „młodymi wilkami”.

Wydaje się, że zarysowany scenariusz nie ma stałych aktorów. Jest raczej opisem trendów i możliwych scenariuszy. Rezygnacja jakiegokolwiek „gracza” raczej nie spowoduje zakłóceń w jego realizacji – może jedynie w znaczący sposób wpłynąć na końcowy wynik.

Ostatnią uwagę adresuję zarówno do starszych przyjaciół z Prawa i Sprawiedliwości – z apelem o rozsądek polityczny, jak i do młodszych przyjaciół z Kongresu Nowej Prawicy – z prośbą o poważną refleksję.

p.s. Artykuł ukazał się po raz pierwszy w „Słowie Wrocławian” z lipca 2014 (nr 64) na stronie 15 pod tytułem: „Po wyborach. Pro domo sua…”.

 

Skomentuj

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Top