Populizm Wratislavienses a`la PO (i nie tylko…)

Posted on poniedziałek, 28 czerwca, 2010 o 10:59 w

Media odtrąbiły wielki sukces – obwodnice wielkich miast będą bezpłatne dla samochodów osobowych. A dla ciężarowych – i owszem.

Proponuję chwilkę refleksji i zadumy nad tym "zdroworozsądkowych" rozwiązaniem. Otóż wszelkie obwodnice wielkich miast mają za zadanie ułatwianie poruszania się po terenie kraju z prędkością założoną tzn. np. 100 km/godzinę. Są budowane dla "tranzytowców" i wszelcy "lokalni" traktowani są na nich jako nieszczęście. Aby ograniczyć ich akcesję, węzły buduje się z rzadka i w terenach nie generujących nadmiernych zainteresowań "tubylców" i dlatego te trasy komunikacyjne nie bez kozery nazywają się krajowymi. "Tubylcom" przeznaczono drogi wojewódzkie, a po piwo jeździ się najczęściej drogami lokalnymi.

Podobną drogom krajowym funkcję – tylko na poziomie "strategicznym" – pełnią autostrady. Budowane są one na zupełnie innych zasadach (np. szerokość pasa ruchu dla 1 pojazdu jest o 25 cm szersza niż standardowego na drogach krajowych) i mają zupełnie inne przeznaczenie. Ich rolą jest "eksterytorialne" przeniesienie głównych potoków docelowych przy odległości między "startem" i "metą" wynoszącej ca 300-500 km. (najlepszą ilustracją będzie tutaj niemiecki pomysł z lat 30. XX w. budowy eksterytorialnej autostrady przez polski "korytarz" – z Berlina do Królewca, a podobna kwestia rozpatrywana jest również obecnie w odniesieniu do przejazdu przez teren Unii Europejskiej z Białorusi do Obwodu Królewieckiego). I w tym przypadku – podobnie jak na drogach krajowych – "tubylcy" traktowani są jak dopust okoliczności i miejsca.

Dlatego też z niejakim podziwem graniczącym ze skrajnym osłupieniem, słuchałem wypowiedzi na temat rzekomych dobrodziejstw dla naszego Wrocławia wynikających z faktu budowania dwóch obejść: autostradowego od północy i wojewódzkiego – od wschodu. I o ile obejście wschodnie może być wykorzystane dla potrzeb aglomeracji wrocławskiej, to trudno oczekiwać podobnych skutków Autostradowej Obwodnicy Wrocławia (AOW).

Kompletnym zaś nieporozumieniem wynikającym z niezrozumienia istoty inwestycji pod nazwą autostrada, jest ostatni projekt nie pobierania opłat za korzystanie z AOW przez… samochody osobowe.

Od lat jesteśmy "przymuszani" do finansowania różnych szaleństw drogowych na terenie Wrocławia pod hasłem walki z "tranzytem", pod którym to pojęciem wszyscy słabo zorientowani rozumieją jedynie przesławne TiRy. I oto teraz dowiadujemy się: Miłościwie Nami Zarządzający uzgodnili, że te TiRy będą na AOW potraktowane w sposób ekstra: będą musiały za przejazd nią płacić, podczas gdy "lokalni" będą obkładali trasę "na full" i to za friko. Tylko pogratulować logiki i konsekwencji. Dzięki takiemu działaniu ci nieszczęśnicy, którzy jednak zdecydują się opłacić przejazd AOW, będą uczestniczyć gratis w gonitwie "lokalnych" za lokalnymi biznesami (kto jechał kiedyś koło Hanoweru, ten wie o czym piszę, kto nie jechał – to niech się czuje szczęśliwym lub nie doświadczonym niepozytywnie)! I gdy już przejedzie te blisko 30 km, to tylko jego słodką tajemnicą pozostaną oceny sformułowane pod adresem autorów takiego rozwiązania.

A kto jeszcze czuje się nieprzekonany do takiej oceny, to odsyłam do przykładów z Rzymu i Paryża. W pierwszym przypadku obwodnica był tak dobra, że wybudowano skrót, który ominął ten węzeł gordyjski, zaś w drugim przypadku bulwar peryferyjny również został zdublowany (i to podwójnie).

Na zakończenie, ku pamięci potomnych pozwolę sobie – idąc śladami Katona Starszego, który każde swoje przemówienie zwykł kończyć słowami: Ceterum censeo Karthaginem delendam esse (łac. Poza tym uważam, iż Kartagina powinna zostać zburzona) sparafrazować zdaniem: największym błędem po 1990 roku było wyrażenie zgody przez władze Wrocławia na budowę AOW przez środek aglomeracji.

Skomentuj

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Top