„Scentrowany” policentryzm Wrocławia

Posted on czwartek, 30 września, 2010 o 20:08 w
Nie po raz pierwszy w ostatnim czasie zdarza się mi być przekonywanym do zakupu towaru „częściowo nieświeżego”. Nie inaczej jest z szeroko opisywanym przez lokalne media Wrocławiem o trzech centrach. Z historii osadnictwa wiemy, że miasta od zarania dziejów powstawały zawsze wokół „centrum” zwanego rynkiem. W XIX wieku średniowieczny rynek zaczął przegrywać z terenami położonymi w bliskim sąsiedztwie centralnego dworca kolejowego będącego potężnym źródłem ruchu ludzi i miejscem obrotu towarami. Prawdziwą zaś rewolucję wywołał wynalazek samochodu, który umożliwił lokowanie „centrum wymian wszelakich” w dowolnym miejscu. W tym to czasie, na przełomie XIX i XX wieków pojawili się na polskiej ziemi: Tadeusz Tołwiński, Bolesław Malisz, Jan Chmielewski, Wacław Ostrowski, Hanna i Kazimierz Wejchertowie, którzy podjęli trud określenia zasada i ram prawnych w sensowny sposób kanalizujący aktywność ludzi na polu budowania, z pożytkiem dla współobywateli i z najmniejszym uszczerbkiem dla środowiska. Teoria progów Malisza, „Warszawa funkcjonalna”, Nowe Tychy to kamienie milowe polskiej myśli urbanistycznej. To również w jej ramach pojawiła się koncepcja hierarchizacji centrów handlowo-usługowych, w zróżnicowany sposób realizujących zapotrzebowania mieszkańców na zakup konkretnych towarów bądź usług. To w ramach planowania przestrzennego pojawiły się koncepcje pasm zurbanizowanych z najbardziej twórczą strukturą trójkątowo-łańcuchową pomysłu Tadeusza Zipsera.

Współczesnym wrocławskim planistom przestrzennym wydaje się, że są odkrywczy i nowatorscy. Niestety, większość pomysłów głoszonych obecnie „wszem i wobec” jako odkrywcze, to kopie pomysłów sprzed lat. Co więcej, te współczesne – po dogłębnej analizie – wydają się być karykaturami poprzednich… Nie inaczej jest z koncepcją „trzech centrów”. Otóż analiza wykazuje, że po realizacji tego pomysłu będziemy mieli raczej do czynienia z przypadkiem CENTRUM złożonego z trzech części, z których każdy MA MIEĆ swoją specjalizację. Zatem teza o policentryczności jest nieprawdziwa – prawdziwa byłaby wówczas, gdyby na Psim Polu w Leśnicy zbudować dwa równorzędne podcentra aglomeracji, które mogłyby stać się głównymi centrami zaczynających się za rogatkami Wrocławia pasm intensywnej zabudowy miejskiej. Gdyby iść za myślą twórców tezy o „trzech centrach” musielibyśmy mieć trzy ratusze, trzy opery, trzy teatry, trzy równorzędne centra biznesowe, no i wreszcie… trzy stadiony. Pytanie tylko, skąd wziąć na to wszystko „tworzywo”. A zachodnie przykłady dowodzą jednego: mnogość „centrów” zawsze kończy się na jednym – City. Co ciekawe, wiedział o tym nawet sam Max Berg… ale to była już dość dawno!

W cieniu wielkich planów toczy się normalna gra rynkowa. Na dawnych terenach magazynowo-składowych, na zapleczu Dworca Świebodzkiego deweloperzy realizują swoje wizje – wielka szkoda, że trudno tam doszukać się wielkich osi, szerokich promenad, pawilonów wystawienniczych i innych elementów centrotwórczych. Niestety, każdy inwestor swojej działki broni niczym generał Jaruzelski… niepodległości w 1980 roku!

Skomentuj

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Top