UNESCO we Wrocławiu, czyli… z Wielka Wyspą w tle
We wrześniu 2011 roku gościła we Wrocławiu delegacja UNESCO. Nie przyjechała jednak na zaproszenie magistratu, lecz została niejako przymuszona przez Stowarzyszenie Akcja Park Szczytnicki, które wołało – jak się jednak okazało – nie „na puszczy” tak głośno, że aż usłyszano to w Paryżu (Raport UNESCO z 15 czerwca 2012r.). Co ważne, w czerwcu 2012 roku obawy Stowarzyszenia znalazły potwierdzenie w uchwale, podjętej większością 2/3 przez Komitet Światowego Dziedzictwa UNESCO na 36 Sesji rocznej w Sankt Petersburgu. Uchwała ta, w dyplomatycznym tonie, ale jednak z troską, sformułowała pewne uwagi odnoszące się do Hali Berga jako obiektu będącego pod opieką UNESCO, m. in. nakazuje Polsce wstrzymanie prac związanych z realizacją parkingu podziemnego i skonsultowanie jego planów z ekspertami UNESCO.
Dla kierujących samochodami najistotniejszą kwestią jest szybkość poruszania się pojazdem. Oczywistym jest, że oczekiwania takie spełnić może jedynie arteria bez skrzyżowań i przejść dla pieszych. Oczywistym jest również i to, że znalezienie takich miejsc ich wytrasowania graniczy niemalże z cudem. Takim „szwem” od zawsze jest styk wody z ziemią. W tym miejscu zapewne oburzą się miłośnicy przyrody! Jednak co poczną w sytuacji, gdy projektowana trasa będzie w tunelu? I to jeszcze w tunelu… nadziemnym! Na załączonej ilustracji jest nim arteria w kolorze „morskim”, na południowym brzegu Odry, poniżej Wielkiej Wyspy, pokrywająca się z ul. Opatowicką. Rozwidlenie na jej zachodnim końcu ułatwi „wpięcie” w układ staromiejski – ul. Na Niskich Łąkach i w południe miasta – łącznikiem do al. Armii Krajowej. Wschodni odcinek, po przejściu tunelem pod Wyspą Opatowicką i po wyjściu na poziom terenu, poprzez dojazd do Mostu Bartoszowickiego (kolor pomarańczowy), w szybki sposób wyprowadziłaby ruch samochodowy z Biskupina w kierunku centrum miasta, z pominięciem pl. Grunwaldzkiego lub przejęłaby potok pojazdów jadących z Wojnowa, Dobrzykowic i Nadolic (litera „J”). Projektowana arteria, prowadzona dalej kolejnym wałem przeciwpowodziowym, krzyżowałaby się z ul. Strachocińską, przejmując z kolei pojazdy jadące ze Strachocina i Kowal (litera „S”). I dalej, ponownie wałem przeciwpowodziowym, skrzyżowałaby się z ul. Bolesława Krzywoustego, gdzie przejmowałaby z kolei potok pojazdów z Mirkowa i północnej Długołeki (litera „Z”). Po drodze krzyżowałaby się z Aleją Olimpijską (na przedłużeniu Mostu Swojczyckiego), którą dojeżdżałyby do niej pojazdy z północnego Sępolna oraz te, jadące z południowego Psiego Pola, południowej Długołęki i z Brzeziej Łąki (litera „Z”).
Dyskusja „wokół problemu Hali” po raz kolejny przywołała Wielką Wyspę jako zjawisko przestrzenno-kulturowego, wymagające szczególnej troski. Stworzona w duchu miasta-ogrodu, harmonijnie połączyła w sobie „sypialnię” zwykłych ludzi z „wysoką kulturą” Dolnoślązaków. Obok osiedli: Sępolna i Biskupina (z ogrodami działkowymi), mamy tutaj wystawowe osiedle WuWa na Dąbiu, ogród zoologiczny, Halę Berga z Pergolą, ogród japoński, kilkusetletni Park Szczytnicki z przyległym do niego osiedlem Zalesie i z położonym nieopodal Zaciszem oraz kompleks sportowy Stadionu Olimpijskiego. Pomyślana jako samoistna enklawa, otoczona wodami Odry i Kanału Nawigacyjnego, przetrwała w niezmienionej formule do czasu rewolucji motoryzacyjnej. Pustawe niegdyś arterie, wyposażone jedynie w tramwaje, zapełnione zostały, niekończącymi się w godzinach szczytu, potokami samochodów „wlewającymi” się z kierunku Jelcza – przez ul. Mickiewicza oraz z kierunku Długołęki – przez ul. Kochanowskiego. Nasi poprzednicy planowali jeszcze otwarcie w kierunku południowym, rezerwując pod tę inwestycję dość szeroki pas terenu…
Niezrealizowane projekty mają to do siebie, że „krojone” były na miarę potrzeby chwili. Odkurzone i przywołane do teraźniejszości, najczęściej mają jedynie walor historyczny, świadcząc o wizjonerstwie, graniczącym niekiedy z obrazoburstwem. Tak jest z wizją obudowania Ratusza lasem wieżowców (zrealizowano na szczęście jedynie minimalistyczny budynek obecnego Banku Zachodniego). Podobnie jest z owym „otwarciem” Wielkiej Wyspy na południe, w kierunku Tarnogaju, Gaju oraz przede wszystkim Borka i Krzyków (litera „K”). Planowany niegdyś wokół miasta ring, rzeczywiście był „wokół”, o czym świadczyć może adekwatna nazwa jednego z fragmentów – ul. Na Ostatnim Groszu… Dzisiaj zwany Obwodnicą Śródmiejską, z trudem przeciska się przez ul. Hallera… Co prawda, oddane niedawno odcinki zrealizowane zostały „po nowoczesnemu”, jednak o przepustowości decydują tzw. „wąskie gardła”, a jakoś nie słychać o zamiarach burzenia zabudowy na Grabiszynku…
Wydaje się, że sytuacja dojrzała do poszukiwania nowego spojrzenia na problem komunikacji samochodowej we Wrocławiu. Rozkład ruchu w mieście, zilustrowany tzw, więźbami ruchu, zapewne wykaże, że Wielka Wyspa jawi się w nich jako teren tranzytów wewnątrzmiejskich, gdyż trudno podejrzewać ją o generowanie wielkich potoków w sytuacji, gdy zamieszkuje ja ok. 25 tys. mieszkańców. A jeśli tak, to właściwym jest pytanie o sposób uwolnienie jej obszaru z owych ruchów tranzytowych. Na towarzyszącej artykułowi ilustracji, kolorami oznaczono aktualną (2012) skalę natężenia ruchu (lewy dolny róg: czerwony – max, zielony – min.). Jak widać ulice WW pozostają w tonacji żółto-zielonej, więc wydawać by się mogło, że problemu nie ma. Jednak brak nam symulacji rozkładu ruch w sytuacji „domknięcia” owej Obwodnicy. Nawet dla laików oczywistym jest, że okazja czyni… Tak też postąpią zapewne kierowcy, którym zaproponujemy nowy skrót przez miast! A tym niewątpliwie będzie nowa arteria. Obawy potęgują nieznane skutki wprowadzenia opłat na oddanej ostatnio do użytku Autostradowej Obwodnicy Wrocławia. Realizowana w skromnym zakresie tzw. Via Romana, tj. wschodnia obwodnica Wrocławia, nie będzie w stanie sprostać rosnącym oczekiwaniom…
Taki oto sposób rozwiązania problemu ochrony kompleksu Wielkiej Wyspy sformułować można jako podsumowanie konkursu przeprowadzonego przez Stowarzyszenie Akcja Park Szczytnicki w maju 2010 roku.
Ze strony kręgów decyzyjnych władz miejskich dało się wówczas słyszeć jedynie porażającą ciszę… A wydawałoby się, że kilkusetletni Park Szczytnicki z przyległościami wart jest… czegoś innego (parafraza stwierdzenia francuskiego króla Henryka IV, że Paryż wart jest Mszy…)!
p.s. O problemie komunikacji zbiorowej na Wielkiej Wyspie pisałem w poprzednim numerze „Słowa”
p.s. Artykuł ukazał się po raz pierwszy w “Słowie Wrocławian” z sierpnia 2012 (nr 44) na stronie 6 pod tytułem: „Kolej i tramwaj – bliskich spotkań ciąg dalszy…”
Dodaj komentarz