Widmo krąży po Europie

Posted on czwartek, 13 maja, 2021 o 14:24 w

Trochę historii

Po wschodniej Europie krąży widmo, widmo Rzeczpospolitej Wielu Narodów. To widmo to opowieść o Rzeczpospolitej Obojga Narodów, opowieść u zarania której były walki na śmierć i życie, finałem zaś była Konstytucja 3 Maja. Bajki zwykle zaczynają się od słów: „dawno, dawno temu”, jednak w tej opowieści tego wstępu nie może być, gdyż głównymi jej bohaterami są ludzie i środowisko. Na potrzeby tego wystąpienia nazwiemy ich zbiorczo infrastrukturą, w tym przypadku infrastrukturą ludzką i środowiskową. Potocznie rozumianą infrastrukturę techniczną zostawiając specjalistom. Prezydent de Gaulle pamiętnikach dzielił ludzi na inteligentnych i intendenturę. Jego zdaniem ci pierwsi są od formułowania myśli, ci drudzy zaś – od ich realizacji. W poszukiwaniu myśli o Rzeczpospolitej zauważamy wyraziście ideę jagiellońską, trochę mniej wyraźniej ideę andegaweńska, prawie nie dostrzegając przesłania papieża adresowanego, zarówno do Piastów, jak i Arpadów. To przesłanie zawarte było w słowach skierowanych do posła polskiego, a wypowiedziane zostało podczas przekazywania korony pierwszemu królowi Węgier, późniejszemu świętemu, Stefanowi I:

Z woli Samego Pana Boga: ażeby się zazdrości i nienawiści między wuiem a synowcem,
między woyskami Polaków i Hungarów niewszczynały: wskazuiemy i poddaiemy pod klątwę
i gniew SS Apostołów Piotra i Pawła (póki w posłuszeństwie kościołowi i czystey wierze
chrześciańskiey trwać będą):
pierwszych co oręż podniosą, czy Polacy przeciwko Hunga-
rom, czyli Hungarowie przeciwko Polakom
.1

Zgodnie z tym zaleceniem przez kolejne wieki wojen między Polakami a Węgrami nie było, zaś między oboma monarchiami krążyli ludzie, a z nimi krążyły idee. Węgierskie miasto Veszprém nazwę swą wzięło od imienia polskiego księcia Bezpryma, węgierski święty król Władysław I dzieciństwo i młodość spędził w Krakowie, jego wuj król Bolesław zwany Śmiałym, przed gniewem Kościoła schronił się na Węgrzech, żoną Bolesława Wstydliwego była królewna węgierska święta Kinga, która w wianie mężowi wniosła ówczesne know-how w postaci pracy górników, którzy w Wieliczce stworzyli finansowe zaplecze królewskiej dynastii Piastów. Siostra Kingi – królewna Jolanta, była teściową Władysława Łokietka… Stop! Ten modus operandi zaowocował także ślubem władysławowego syna Kazimierza z Aldoną, córką władcy Litwy – księcia Giedymina,a więc ciotką Jogajły, przyszłego króla Polski znanego jako Władysław Jagiełło. Kluczową postacią XIV wieku w Europie była córka Łokietka, a siostra króla Kazimierza, Elżbieta – żona Karola Roberta, z papieskiej łaski króla Węgier, dziadka króla Polski Jadwigi, żony Władysława Jagiełły.

Z kart historii wiemy, że mariaże rodów królewskich były jedynie zewnętrznym przejawem głębokiej myśli państwowotwórczej. W opisywanej narracji owa myśl to realizowanie papieskiego zalecenia wypływającego z troski o europejską równowagę między cesarstwami: Rzymskim Narodu Niemieckiego i Bizantyńskim. Ów papieski pokój boży polegać miał na zbudowaniu między cesarstwami bloku monarchii na tyle silnych, by oddzielić od siebie wspomniane dwie potęgi. I to Andegawenowie na tronie Węgier, a potem Polski, w sojuszu ze schrystianizowaną Litwą mieli być realizatorami tej idei. Zostało to dokonane w osobie króla Jadwigi. Praktyczna realizacja tej papieskiej myśli trwała co najmniej 150 lat.

Trochę teraźniejszości

Chiński przywódca Czu En-Laj, na pytanie prezydenta Pompidou o jego ocenę rewolucji francuskiej odpowiedział, że „200 lat to zbyt krótki czas, by mieć właściwą ocenę wydarzeń”. My w temacie Trójmorza jesteśmy dopiero w okresie ciąży, więc poza naszymi intencjami nie mamy w zasadzie nic. No, chyba że uznamy, że tytułowe widmo jednak nad wschodnią Europą krąży.

A jeśli tak, to przede wszystkim powinniśmy skupić się na wspomnianej już uprzednio infrastrukturze ludzkiej i środowiskowej. Ta pierwsza – to przede wszystkim ludzie, ich wiedza oraz przemyślenia na tej wiedzy bazujące. Zapewne dużą wartością tych przemyśleń jest ich świeżość wynikająca z faktu świeżych państwowości, z którymi w Trójmorzu mamy do czynienia. Obecne pozytywne relacje polsko-litewskie poprzedzone były bolesnymi konfliktami w pierwszych lata niepodległości Litwy. Dzisiaj po dwóch ukraińskich majdanach wydaje się, w miejsce animozji, antagonizmów, a czasami i nienawiści między Polakami a Ukraińcami pojawia się jednakowo brzmiące wspomnienie o dawnej Rzeczpospolitej. Powiedział o tym ostatnio ukraiński historyk Jarosław Hrycak, który wyraził pogląd, że współczesnej Ukrainie jest coraz bliżej do politycznych tradycji Rzeczpospolitej i coraz dalej od tradycji ruskiego mira. Obecnie oś Lwów-Kijów coraz bardziej wydłuża się do Dniepropietrowska, z nadzieją na ciąg dalszy…

Trójmorze

Prawie wszystkie kraje Trójmorza muszą uwolnić się od złych duchów historii pisanej przez obcych; czy to dominatorów – jak w przypadku Czech, Słowaków, Węgrów, czy okupantów lub zaborców, jak w przypadku Polski, Ukrainy, Litwy, Łotwy, Estonii, bądź też skrajnych – chorych z nienawiści do sąsiadów – rodzimych nacjonalistów. Jugosławia nie upadła sama z siebie, ją po prostu upadnięto – by posłużyć się sformułowaniem wzorowanym na pisarstwie George’a Orwella. Szczęśliwie zakończył się rozwód nad Wełtawą i Dunajem, jednak tam myśl dojrzewała prawie 80 lat2. Minione trzydzieści lat Grupy Wyszehradzkiej, choć zmarnowane pod względem materii, zaowocowało pokoleniem, które żyje myślą o Wyszehradzie, jako namacalnym fakcie dziejowym, obecnie przechodzącym w fazę realizacji. Jednak faktowi zaistnienia pokolenia wyszehradzkiego towarzyszyć musi myśl wyszehradzka, o którą usilnie zabiega zarówno premier Viktor Orbán, jak i minister spraw zagranicznych Węgier Péter Szijjártó, głosząc potrzebę powołania Uniwersytetu Wyszehradzkiego, jako przede wszystkim kuźni nowych idei.

Człowiek korzystając z przypadkowo powalonego nad potokiem drzewa, przechodzi suchą nogą na drugą stronę zastanawiając się, jak zbudować most w pożądanym, a nie przypadkowym miejscu, zaś widząc naturalną grotę myśli jak stworzyć podobną… Tak więc infrastruktura środowiskowa jest, obok ludzi i ich myśli, elementem warunkującym rozwój. To ubogość środowiska naturalnego zmusiła starożytnych Greków do poszukiwania lepszych miejsc na brzegach Morza Śródziemnego, zaś opowieści marynarzy stymulowały myślicieli do formułowania idei. Bez bodźców środowiskowych Europa podobna byłaby Afryce z końca XIX wieku. Jak mówi ludowe porzekadło: „prochu by nie wymyśliła”. Polski chłop wiedział, że zabudowania mieszkalne należy lokować na najwyższym miejscu w okolicy, zaś średniowieczny rycerz wiedział, że zamek najlepiej obroni się kamienistą górą, na której zostanie zbudowany. Jednakże już rzymski legionista miał wolę budowania dróg przez bagna i tworzenia akweduktów jako nowych potoków z wodą do fontann rzymskich. To środowisko stawia wyzwania, a umysł człowieka stara się im sprostać.

I tak też jest z Trójmorzem. Nie zauważanie infrastruktury ludzkiej było największym błędem w koncepcji Nowego Jedwabnego Szlaku. Traktowanie mieszkańców Trójmorza jedynie jako „dojnych krów” w ramach operacji wyrównywania krzywd za wiek hańby wywołany przez ludzi Zachodu, już jest raczej nie do odrobienia. Także próba zmiany wzorców cywilizacyjnych jest uderzeniem w fundament budowanie właśnie tożsamości przez kraje Trójmorza, więc oczywistym jest, że musi się to spotkać ze zdecydowanym sprzeciwem. Najlepiej rozumieją to Polacy, którzy w XIX wieku również mieli swój wiek hańby, lecz nie podzielili losu Chin. W Polsce nie będzie ChinaTown, gdyż zbyt wiele wysiłku kosztowało zbudowanie polskiego niezależnego domu. I tu na tej drodze spotykamy się z amerykańskimi „towarzyszami podróży”, którzy z nierozpoznanych do konca powodów poruszają się w kierunku wyznaczonym ponad 1000 lat temu przez wspomnianego uprzednio papieża. Współczesnym językiem pisząc: Amerykanie nie mogą dopuścić do powstania nowego imperium rzymskiego, które połączyłoby zdolności kreacyjne zachodniej cywilizacji z siłą sprawczą państwa stepowego. Świetnie to rozumieli hetmani Rzeczpospolitej, którzy problemy militarne rozwiązywali na stepach jakże odległych od polskich rzeczywistych domostw. Dzisiaj jedyną różnicą jest fakt, że obecnie to nie są historyczne Dzikie Pola, lecz położone bardziej na wschód okolice Ługańska i Doniecka. Polacy wiedzą, że Niemcy bez Rosji nic nie znaczą. I dlatego Polacy potrzebują ducha Rzeczpospolitej w Mińsku i Kijowie. Dzisiaj widzimy, że Bałtowie potrzebują Polski, jak niegdyś Inflanty Kettlera składającego hołd lenny Rzeczpospolitej. Należy stale podkreślać, że nikt nikogo na siłę do Rzeczpospolitej nie wcielał – z bólami i zapewne z dużymi wątpliwościami dobrowolnie się do niej zapisywali…

Padające przez cały XIX wiek podczas oficjalnych audiencje u sułtana tureckiego pytanie: „Czy przybył już poseł z Lechistanu?” należy odczytywać jako potwierdzenie tezy o tym, że istnienie Rzeczpospolitej było ważne również na południowych rubieżach. Ostatnia wypowiedź prezydenta Turcji, że nie jest mu obojętny los Tatarów Krymskich wskazuje na odradzanie się myśli o Morzu Czarnym jako o Morzu Tureckim, co zapewne coraz bardziej musi przerażać Pana na Kremlu. Z drugiej strony dla myślenia o Trójmorzu to poważne wyzwanie, gdyż jedyne państwo świadome zagrożeń3 – Rumunia, jest od lat skonfliktowana ze wieloma nominalnymi sojusznikami w dziele budowania Trójmorza. Choć polska myśl na kierunku południowym od wieków kończy się z wiadomych powodów na Karpatach, to tym większa jest szansa na świeże polskie spojrzenie na kocioł bałkański. Już koniec XIX i początek XX wieku ciężko doświadczył wielu z tam mieszkających, jednak – jak dowodzi przykład Kosowa – niewielu nauczył! A jeśli prawdziwa jest teza, że z oddali widać lepiej, więc tym pilniejsze jest powołanie Uniwersytetu Trójmorza jak najdalej od Bałkanów, by pod terminem trzech mórz rozumieć w tym przypadku Adriatyk, Morze Egejskie i Morze Czarne.

Zakończenie

Na zakończenie kilka myśli nieuczesanych (to z Leca), aczkolwiek wartych przywołania jako ilustracja problemów, bez których rozwiązania nie da się zbudować Trójmorza na mocnych fundamentach. 1) Prof. Wacław Felczak, patron reprezentowanego przez mnie Instytutu, kilkadziesiąt razy kursował między Warszawą a faszystowskim Budapesztem przewożąc dokumenty, bez których funkcjonowanie Armii Krajowej w Generalnej Guberni byłoby niemożliwe. 2) Sojusznik hitlerowskich Niemiec, premier Węgier Pál Teleki był gotów wysadzać mosty na Węgrzech, by uniemożliwić przemarsz Wehrmachtu w kierunku Polski. 3) W 1939 roku ponad 30 tys. internowanych polskich żołnierzy „zagubiło się w węgierskiej ewidencji”, którzy później „odnaleźli się” w wojsku polskim formowanym we Francji. 4) W faszystowskich Węgrzech do roku 1944 funkcjonowało jedyne na świecie liceum, w którym można było zdawać polskie matury. 5) I wreszcie na koniec – to oba arbitraże wiedeńskie pod auspicjami hitlerowskich Niemiec i faszystowskich Włoch zrealizowały, wbrew postanowieniom traktatu z Trianon, wilsonowską ideę samostanowienia narodów w odniesieniu do Węgrów. W takich sytuacjach Polak zwykł mówić: „Bez wódki nie razbieriosz”…

Trzecia z infrastruktur – materialna, a więc koleje, drogi, sieci przesyłowe dzisiaj nie są problemem – ani technicznym, ani finansowym. W pierwszym przypadku jest to jedynie kwestia zastosowanych technologii, w drugim – kwestia tzw. inżynierii finansowej. Materialne oblicze Trójmorza może ulec zniszczeniu, bądź w najgorszym razie inwestycja może być nietrafiona lub przeszacowana.

Myśl o Trójmorzu, prawdziwie rozpoznana i właściwie opisana może zawsze zostać podjęta. Dzisiaj ważne jest aby nasi następcy mieli co podnosić.

1Vobis autem ad honorem et gloriam fecit Dominus, quia per matrem suam, quae soror est Principis Polonorum, suum Ducem Hungarorum. Jesse cum exercitu suo, prudentissima allocutione convertitur, filium suum sub protectionem Sanctorum Apostolorum Petri et Pauli posuit. Ne ergo inter avunculum et nepotem, inter exercitum Polonorum et Hungarorum invidiae et odii fomes oriretur, et Dominus Deus in causa est, statuimus et confirmamus excommunicationi et indignationi Sanctorum Apostolorum Petri et Pauli subdimus eos , qui primo insurrexerint sive Poloni in Hungaros , sive Hungari in Polonos…” KRONIKA WĘGIERSKA na początku XII wieku. W Łacińskim języku pisane: z tłomaczeniem na Polski język, Warszawa, 1823. Żywot św. Stefana króla Węgier czyli Kronika Węgiersko-polska, przeł., wstępem i komentarzami opatrzył Ryszard Grzesik, Wydawnictwo „DiG”, Warszawa 2003., ISBN 83-7181-276-0, https://books.google.pl/books?id=uZoAAAAAcAAJ&printsec=frontcover&hl=pl#v=onepage&q&f=false [dostęp: 2020-11-08].

2Porozumienie z Cleveland, październik 1915r.

3Fatalizm przeklętych losów hospodarstw.

Skomentuj

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Top