Wrocławska polityczność
Marszałek Stefan Niesiołowski, czołowy działacz aktualnej Przewodniej Siły Narodu – nomen omen z wyrazem Obywatelskiej w nazwie – stwierdził, że kwintesencją demokracji są… partie polityczne. I trudno mu nie przyznać racji patrząc na sytuację oczami człowieka ze środka formacji zwanej elitą polityczna. Moim zdaniem poza dyskusją jest fakt, że po 1989 roku polskie partie polityczne rozpoczęły „marsz przez instytucje” upartyjniając je bez zahamowań. Ich ofiarą padły również i samorządy – jednak co warto zaznaczyć: nie wszystkie i nie wszędzie! Kamieniem milowym stały się pozornie super demokratyczne wybory wójtów, burmistrzów i prezydentów w wyborach bezpośrednich, które uczyniło z wybrańców niczym nie kontrolowanych kacyków – w skrajnym przypadku rządzącego podległym sobie terenem zza murów więziennych.
Po blisko 10-cio letniej praktyce wyborcy zorientowali się, że zostali zrobieni – mówiąc kolokwialnie – w bambuko i celem wspólnego przeciwstawiania się arbitralnym decyzjom swoich wybrańców poczęli się organizować. Zagrożona „władza” – w obawie przed utratą monopolu – wszelkim sposobami, czasami przypominającym działania z czasów PRL-u próbowała powstrzymywać ten oddolny protest, aby w końcu czuć się zmuszona do zaproponowania wyborcom, apolityczne z nazwy stowarzyszeniowe struktury – co prawda bardziej zdecentralizowane i uspołecznione – ale jednak najczęściej kierowane przez ulokowanych w zarządach przedstawicieli elity pochodzącej z wyborów, o których mówiłem poprzednio.
Wyborcy – lekceważeni przez „władzę”, bądź niekiedy przez nią pomiatani – ratunku szukali u radnych, jednak po niedługim czasie przekonali się, że i ci wybrańcy zainfekowani są chorobą polityczności.
Przychylam się do tezy pana Mirosława Jasińskiego, że w Polsce żyjemy w cyklach dwudziestoletnich: rok 1956, 1968, 1980-1989. Właśnie jesteśmy na kolejnej „górce”. Elity polityczne zachowują się podobnie jak ich poprzednicy w historycznych przesileniach. Znów – zdaniem mediów – mamy układ dwubiegunowy: tych rzekomo „lepszych” i tych rzekomo „gorszych”. Oczywiście każdy z graczy próbuje na swój sposób rozegrać wyborców, i co za tym idzie społeczeństwo.
Katastrofa smoleńska spowodowała jednak utratę wiarygodności najważniejszego środka masowego oddziaływania – jak mawiał mój śp. Ojciec – środków masowego rażenia tj. mediów, co w połączeniu z krótkim czasem trwania kampanii spowodowała, że jedynym efektywnym środkiem komunikowania stał się internet. Świetnie wykorzystał to sztab wyborczy Jarosława Kaczyńskiego, jednak pole to już wcześnie zostało opanowane dość skutecznie przez samoorganizujące się społeczeństwo. Jak wiadomo w tej przestrzeni liczą się jedynie ci pierwsi – następni są już tylko klonami.
Jesteśmy świadkami sytuacji, w której to społeczeństwo w swojej masie podejmuje próbę dokończenia rewolucji Solidarności: po odzyskaniu państwa dla Narodu, społeczeństwo przystąpiło do odzyskiwania władzy dla Siebie. Co ciekawe, wcześniej od samego społeczeństwa zobaczyły to elity, na chybcika podejmując próby, bądź to kokietowania, bądź rozbijania zorganizowanych już grup społecznych.
Tak jak w stanie wojennym Wrocław był liderem, i dziś Wrocław stał się kuźnią nowych idei. Co paradoksalne – wielka w tym zasługa układu`89 oraz 85-cio procentowego poparcia uzyskanego w wyborach bezpośrednich przez obecnego Prezydenta miasta. Jednak, jak dowodzi praktyka życia codziennego, zarówno nieomylność U`89 jaki i owe 85% to wynik bardziej wymodelowany przez media, niż skutek prawdziwych wyborów społecznych.
Zatem na jesieni – nomen omen – czeka nas powtórka z Sierpnia`80… tym razem przy urnach!
Od siebie dodam, że eklektyczna platforma programowa ruchu Solidarność do dzisiaj umożliwia mi bezkonfliktowe kontakty z podobno skrajnie lewicowym Józefem Piniorem, zaś „polityczność” aktualnej sceny politycznej we Wrocławiu uniemożliwia mi jakikolwiek twórczy kontakt z jakimkolwiek środowiskiem politycznym, tzw. prawicowych nie wyłączając.
Zatem całej klasie politycznej mówię: dziękuję za wasz trud.
I żegnam bez żalu oczekując na nowe rozdanie!
Dodaj komentarz