Czas trudnych prawd
1. W piątek 9 września 2011 roku , dzięki twórcom Klubu Myśli Państwowej, dane mi było przysłuchać się wykładowi dr Barbary Fedyszak-Radziejowskiej. Po raz pierwszy zdarzyło mi się, aby z ust socjologa, który oprócz oceny stanu istniejącego, wysłuchać zaleceń, a nawet zadań do wykonania przez wszystkich tych, którym droga jest tożsamość naszej wspólnoty narodowej. I co również warte podkreślenia, patriotycznemu kontekstowi wypowiedzi nie towarzyszyło słowo patriotyzm (mnie niestety kojarzące się chwilowo z PRON i wszelkimi ruchami i partiami sterowanymi po 1989 r.).
Wspólnota narodowa, wspólnota polityczna, władza – w ustach prelegentki – to coś zupełnie innego niż nam się dotychczas wydawało. Ostre i dosadne słowa na temat „zarządców naszą świadomością” zostały spuentowane faktem porzucenia lektury „najpoczytniejszego ogólnopolskiego dziennika opiniotwórczego”. Przeciwstawianie się nurtowi propagującemu formułowanie stwierdzeń doprowadzających do niskiej samooceny wśród Polaków, znajdujące pozytywne reakcje wśród pokolenia dwudziestolatków.
Wyzwaniem chwili jest – wg prelegentki – konieczność działania na rzecz zmiany postawy naszych adwersarzy wbrew nim samym. W przeciwnym razie grozi nam trwały podział naszej wspólnoty narodowej, z czego korzyść odniosą jedynie nieżyczliwi naszej wspólnocie.
Ostatnia wypowiedź Anny Fotygi n/t „korporacji Geremka” oraz gorzkie słowa prawdy n/t Marka Jurka w najnowszym numerze „Uważam Rz” oraz wywiad z Markiem Królem dowodzą, że właśnie dorośliśmy do bycia traktowanymi poważnie…
Pora pójść dalej i samemu zacząć mówić pełnym głosem. Dlatego też pozwolę sobie przytoczyć w całości wypowiedź Piotra Zarębskiego skopiowaną ze strony internetowej Jadwigi Chmielowskiej:
Władze PiS powinny coś takiego zrobić dużo wcześniej – teraz będziemy mieli przed wyborami rozliczenie obywatelskie, które może być.. wykorzystane jako podpowiedź dla stron przeciwnych PiSowi. Tym niemniej – myślę, że jedynki z list to wybór premiera J.Kaczyńskiego, który chce mieć takich posłów i należy to uszanować – ponadto jedynki wejdą do sejmu przez tych, co głosują na PiS jako partie i zdaje się z tzw. proporcji wyborczej… Inaczej zaczyna się sprawa kandydatów poniżej jedynki na liście. Oczywiście kolejność 2-3-4…10…20 (ostatni) coś tam „mówi”, ale już główną rolę odgrywa sam kandydat. I tutaj najwięcej zaczyna liczyć się od wyborców. To oni znają bardziej lub mniej tych którzy są rzetelni i tych cwaniaków i nierobów – co przez swoje układy partyjno-korporacyjne (pięknie to opisał dr J. F. Stanilko) wcisnęli się na listy. Mam nadzieje, ze inicjatywa Jadzi Chmielowskiej zadziała z jednej strony jako ściąga wyborcza, a z drugiej będzie szansą na zagłosowanie na ludzi ideowych, pracowitych, uczciwych, z doświadczeniem – którzy będą znakomicie reprezentować okręg wyborczy po wyborach. Ponadto będzie to weryfikacja oddolna – czego ciągle brakuje w naszym życiu społeczno-politycznym. Pytajmy kandydatów o ich życiorysy (nawet rodzin – tak jak w USA do pradziadka byśmy później nie musieli być zaskakiwani życiorysami zon jak np. p.prezydentowej z domu z przeszłością Dzidzia), o ich stosunek do lustracji i dekomunizacji, do okrągłego stołu, szykanowania katolików itd. Pamiętajmy nie opakowanie się liczy, a to co w środku !
Piotr Zarębski
I ja się pod tymi słowami podpisuję. Swojego kandydata wskażę pod koniec kampanii…
p.s. Cały wykład do odsłuchania tutaj.
2. Rozważania o metodzie.
Nie będę ukrywać, że w nadchodzących wyborach byłem gotowy wziąć udział. Propozycję przedłożyła mi Prawica Rzeczpospolitej. Zgodziłem się jednak pod warunkiem, że lider partii, pan marszałek Marek Jurek wystosuje list otwarty do prezesa Prawa i Sprawiedliwości z propozycją skonstruowania jednej listy wyborczej. Ponieważ list nie został napisany, ja wycofałem swoją kandydaturę. Jakże więc zostałem zaskoczony, gdy w artykule autorstwa Piotra Zaremby opublikowanym w 32 numerze tygodnika „Uważam Rze” czytam:
(…) [Jurek] spotkał się nawet z Kaczyńskim zaraz po Smoleńsku (…) grzecznie go wysłuchawszy, jednak kandydował na prezydenta. [Później] (…) dostał ofertę biorącego miejsca na liście PiS (…) zażądał wystawienia swoich ludzi na liście PiS w każdym okręgu i prawa założenia oddzielnego klubu po wyborach. (…) Między nim [Jurkiem] a Kaczyńskim wyrosła bariera.(…) nie dogadał się nawet z (…) PJN. Mimo że z Pawłem Kowalem się lubią. (…) – Gdy dostawał jedno, składał następne żądanie. Kiedy wytargował 18 „jedynek” na 41 okręgów, zaproponował, aby przyznać mu monopol na oświadczenia w sprawach ideowych. Tłumaczy go Adam Bielan, przez lata współpracujący z Jurkiem: – On wierzy w czysto katolicką partię. Sądzi, że to tylko kwestia czasu, aby pojawiły się dla niej warunki. (…)
Jak widać to samo, nie znaczy tak samo…
Dodaj komentarz