Czyżby Solidarność 2.0?
Wrzesień, to pamiętny dla Polaków miesiąc. Najstarsi pamiętają czarne krzyże na skrzydłach wrogich samolotów, ci nieco młodsi – morze biało-czerwonych flag na bramach zakładów pracy, szkół i urzędów… Ci, mający dzisiaj nie więcej niż 25 lat pamiętają niewiele, jednak życie stawia przed nimi o wiele trudniejsze pytania. Ich starsi współobywatele byli stawiani w sytuacjach, które od nich w niewielkim stopni zależały, natomiast oni muszą samodzielnie podejmować decyzje o swojej przyszłości.
Trudno się zatem dziwić, że jedna z ich pierwszych decyzji jest brak zgody na życie w świecie zbudowanym na kłamstwie, obłudzie i niesprawiedliwości. Świadomie bądź nieświadomie nawiązują w swoim myśleniu o Polsce do Pierwszej Solidarności z sierpnia 1980 roku, kiedy to głównym przesłaniem była walka o sprawiedliwość i godność.
W sierpniu 1980 roku Polacy musieli ograniczać się w postulatach. Wówczas podział był klarowny: MY – bezbronny zbuntowany Naród, oraz ONI – poplecznicy „wyzwoliciela”, dysponujący ORMOwcami, MO, SB, WSW, PZPR, administracją państwową i w odwodzie „sojuszniczą” armią, rozlokowaną w koszarach na obszarze całego kraju. I to jednak MY wygrywaliśmy tak dalece, że dopiero czołgi przywróciły ONYM „spokój nad Wisłą, Odrą i Wartą”.
Dzisiaj, wiosną 2015 roku, w teoretycznym państwie rządzonym przez skorumpowaną władzę, głównym – obok władzy – przeciwnikiem zbuntowanych obywateli są czytający „Gazetę Wyborczą” i oglądający TVN. Dekonstruowana przez 25 lat świadomość narodowa i obywatelska dopuściła do sytuacji, w której bezwolni jej posiadacze zaakceptowali stan permanentnej transformacji in minus…
Polska historyczna „praktyka” dowodzi, że Naród w ostatnim wieku buntował się co 10-15 lat: 1956, 1968(1970), 1980, 1989. Socjologiczne badania przypisują tę prawidłowość zmienności pokoleniowej, tj. na 20-23 lata: 1945/1970/1990… Konstytucjonaliści twierdzą, że żywot Ustawy Zasadniczej to ok. 25 lat… Jeśli powyższe przesłanki uznać za prawdziwe, to właśnie znaleźliśmy się w „oku” dziejowego cyklonu…
Buntujące się młode pokolenie urodzone już w transformowanym państwie, konieczność zmiany fundamentów państwowości, brak szans na „pomoc” z zewnątrz, zarówno militarną jak i ekonomiczną – wszystko to nakłada na Naród obowiązek wzięcia pełnej odpowiedzialności za przyszłość. I tutaj jako Polacy nie jesteśmy bez szans, gdyż nie wszyscy dysponujący „pamięcią” historyczną opuścili kraj, a nawet ziemię i jest się kogo zapytać o błędy, zagrożenia, niebezpieczeństwa, a nawet pokusy!
Samorzutnie tworzące się komitety referendalne są rejestrowane jedynie ku pamięci, a nie w celu ich zestrukturyzowaniu. Każdy aktywny ma być samorządny i niezależny. Żaden nowy „Bolek”, a może nawet i „Lolek” do tego nie jest potrzebny. Ważnym doświadczeniem historycznym jest unikanie spersonifikowania ruchu buntu.
Program, o który tak dopominają się funkcjonariusze ideologiczni jeszcze panującego nad nami UKŁADu, zwani dla niepoznaki dziennikarzami i publicystami, pisany jest na ulicach, placach, wiecach, w parkach, domach, szkołach, a nawet w pubach czy klubach.
Na poziomie najwyższym możliwe jest jedynie pokazanie STRATEGII określającej główne kierunki działania i wyznaczającej kolejne sekwencje zdarzeń. I tak:
krok 1 – referendum, czyli rozpoznanie bojem (jak mawia Grzegorz Braun),
krok 2 – wybory parlamentarne, czyli odpowiedź na pytanie o „efekt kuli śnieżnej”,
krok 3 – w wariancie:
- optymalnym: zmiana ordynacji wyborczej i ustaw powiązanych, samorozwiązanie Sejmu i dogrywka wyborcza lub
- maksymalnym: zmiana konstytucji i zmiany ustawowe.
Jeśli krok 1 będzie niesatysfakcjonujący, a krok 2 da odpowiedź negatywną, to możemy wziąć wędkę i iść na ryby.
Jeśli zaś możliwy będzie krok 3,
Dodaj komentarz