Jurij, a knot do lampy naftowej nr 5 ty widział, czyli…
Znowu głośno o metrze… Czytam, że zostały podjęte działania zmierzające do definitywnego rozstrzygnięcia odwiecznego problemu Wrocławia: celowości budowy metra. Trochę to dziwne, że w mieście o przeinwestowanej sieci kolejowej, budowa jeszcze jednej nitki czegoś tam szynowego wydaje się niezbędna. Niestety, nasi poprzednicy realizowali na obszarze Wrocławia swoje priorytety komunikacyjne, które nijak mają się do naszych… I niestety o nas można powiedzieć, że będąc tutaj od 1945 nie potrafiliśmy wypracować własnych. Niczym buddyjską mantrę powtarzane są słowa o konieczności dokończenia Obwodnicy Śródmiejskiej przez Wielką Wyspę, jakby nie zauważając, że w stosunku do czasów, gdy pomysł obwodnicy powstawał, Wrocław kończył się na… Parku Szczytnickim. Co więcej, dzisiaj zmieniła się optyka widzenia całości kompleksu Wielkiej Wyspy jako modelowego w skali europejskiej sposobu zagospodarowywania obszarów w wielkim mieście. Lata świadomego sabotowania rozwoju miasta, z jakim mieliśmy do czynienia w okresie PRL, jakoś dziwnym trafem nie dotknęły jego papierowych wizji rozwoju, np. budowę podwodnych parkingów pod fosą, na wiele lat wcześniej, poprzedzał pomysł poprowadzenia fosą szybkiego tramwaju.
Jednak to, co najbardziej charakterystyczne w tamtych latach, to myślenie w sposób całościowy i przede wszystkim systemowy. Komunikacja zbiorowa widziana była jako układ wzajemnie ze sobą współpracujących: kolei dalekobieżnych, lokalnych, szybkiego tramwaju, tramwaju, autobusu, a nawet taksówek…
Jakże inaczej jest dzisiaj. Wydzielone spółki miejskie mają swoje priorytety i niezbędna staje się integracja decyzji na szczeblu niemalże prezydenckim. Służby planistyczne zachowują się niczym zawodowa straż pożarna… do rozwiązywania bieżących problemów. Brak widzenia w stylu Berga, który to Wrocław widząc ogromny miał również wizje zabudowy poszczególnych ulic… Oczywiście zdaję sobie sprawę z nieco innych realiów niż w czasach Berga, jednak zasady państwa prawnego pozostały raczej niezmienne.
Problem metra we Wrocławiu, to przede wszystkim pytanie o… przyszłość wrocławskiego węzła kolejowego. Jak dotychczas, to nie spotkałem opracowania, z którego wynikałyby zadania stawiane przed “terenami kolejowymi” leżącymi an terenie miasta. Oczywistym jest, że terenów tych kolej ma w nadmiarze. Co więcej , generują one koszty w postaci podatku od nieruchomości. I tę okoliczność winny wykorzystać władze miasta przejmując grunty w zamian za systematyczne odpisywanie należności podatkowych. Jednak – jak wszystkim wiadomo – kasa miejska raczej nie śmierci wolnym groszem, zatem konieczne byłoby dokonanie analizy celowości przejmowania konkretnych działek. Aby jednak tego dokonać niezbędne jest wykonanie całościowej analizy przydatności w/w działek pod kątem wykorzystania dla potrzeb SYSTEMU komunikacyjnego miasta tzn. zarówno pod budowę komunikacji zbiorowej, jak i układu ulicznego. I, niestety – jak dotychczas – w tym temacie cisza…
Najlepszą ocenę fragmentaryczności widzenia rzeczywistości przeczytałem w komentarzu pod artykułem pt.”Adamski: negocjujemy umowę z naukowcami, którzy zbadają czy potrzeba nam metra” zamieszczonym na portalu tuwroclaw.com którego autor napisał:
Jak narazie ludzie z miasta próbowali zrobić węzeł przesiadkowy na Nadodrzu. Wybudowali go 300 metrów od wyjścia z dworca. Sytuacja powtarza się przy dworcu głównym, gdzie żeby się przesiąść z pociągu na autobus trzeba będzie iść na bezsensownie zorganizowany węzeł przesiadkowy przy Borowskiej gdzie tramwaj nie będzie ruszał z tego samego miejsca co autobus.
I jeśli dołożyć do tego informację o zamiarze komercjalizacji terenów Dworca Autobusowego PKS i przeniesienie go w sąsiedztwo budowanego stadionu to… po prostu szczena opada (jak mówią młodzi). W sytuacji, gdy większość krajów postindustrialnych tworzy węzły przesiadkowe komunikacji wszelakich (vide np. CCN w Brukseli) my właśnie wyrażamy zgodę na ich rozpraszanie. Można w Brukseli – siedzibie społecznego kapitalizmu, nie-da-się w raczkującej demokracji i mieście postępującego… dynamizmu!
Przechodząc zaś do zarysowania wizji, ciekawą wydaje się koncepcja powiązania budowy linii metra z koleją Y. Wariant wjazdu od północnego wschodu (przez Dw. Nadodrze) umożliwia, co prawda, kontynuację w kierunku Berlina, Drezna i Pragi, jednak z pominięciem Dw. Głównego (zmiana kierunku jazdy za pomocą przepinania lokomotywy raczej zalatuje XIX wiekiem). Wariant wjazdu od południowego wschodu (przez Dw. Główny), poza koniecznością budowy łącznika od Oleśnicy do Czernicy, wymaga również budowy takowego w kierunku Pragi… Jak widać koncepcja budowy Dworca Wrocław Centralny w „trójkącie muchoborskim”, staje się nadzwyczaj interesująca. Co więcej, przy realizacji tunelowego wjazdu kolei Y (z kontynuacją w kierunku Czech, a poprzez łącznik Nowodworski – w kierunku Berlina i Drezna), w rejonie pl. Grunwaldzkiego powstałyby dworzec kolejowy przeznaczony głównie do obsługi ruchu studenckiego w układzie subregionalnym…
Wariant tunelowy jest interesujący o tyle, że równolegle do niego można byłoby poprowadzić linię metra, która dzięki powiązaniu z Dworcem Studenckim i podziemnym Dworcem Świebodzkim oraz zagęszczeniu przystanków w rejonie centrum zwielokrotniłaby atrakcyjność Wrocławia jako ponad regionalnej stolicy historycznej krainy śląskiej.
Tytuł wpisu nawiązuje do słynnych spotkań Jurija Gagarina z kołchoźnikami na głębokiej prowincji, podczas których ów pierwszy kosmonauta opowiadał, cóż to on nie widział z tego kosmosu. Twierdził, że widział wszystko. I dlatego jeden z prostych ludzi zapytał go, czy nie widział przypadkiem tego, czego mu najbardziej wówczas brakował…
Wczytując się w dywagacja na temat ewentualnego metra chwilami czuję sie jak ów kołchoźnik… Brakuje mi np. odpowiedzi na proste pytanie: kiedy przewidywane jest zamknięcie obwodnicy kolei miejskiej na odcinku wschodnim: od ul. Krakowskiej do Psiego Pola (ale zaraz, już gdzieś o czymś podobnym czytałem, ale… to raczej nie było w kontekście komunikacji zbiorowej).
p.s. Właśnie przeczytałem o kolejnym wiekopomnym sukcesie połączonych sił inetlektualno-organizacyjnych służb magistrackich i kolejowych: PKP podstawiło autobus pod dworzec. Po prostu to się w pale nie mieści… Taki sukces !
Dodaj komentarz