Renowacja, rewitalizacja i inne -cja
Uczestniczyłem ostatnio w spotkaniu dyskusyjnym poświęconym poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: co począć z tak pięknie zainicjowanym procesem rewitalizacji Nadodrza. Pod tym pojęciem inicjatorzy przedsięwzięcia chcieliby widzieć działania, które doprowadziłyby do trwałych zmian w obrazie socjologicznym i estetycznym tego najbardziej zdewastowanego pod każdym względem fragmentu Wrocławia (bardziej niż osławiony Trójkąt Bermudzki w rejonie ul. Traugutta) .
Nie znam się za bardzo na działaniach współczesnych „świeckich misjonarzy” tj. socjologów, psychologów społecznych, etnologów i innych -gów. To, o czym mogę się w miarę kompetentnie wypowiadać kryje się pod jednym słowem urbanistyka. Nie planowanie przestrzenne, tylko urbanistyka. Dla laików wyjaśnię w skrócie, że jest to dziedzina, która zajmuje się tym, co mieści się między pojęciami: architektura (pojedynczy obiekt) i planami przestrzennymi. Elementem pojedynczym urbanistyki jest kwartał zabudowy ograniczony przylegającymi ulicami (jeden ze znanych urbanistów używał kiedyś określenia urbatektura). I to właśnie kilka lub kilkanaście takich zespołów traktowanych całościowo jest przedmiotem zainteresowania URBANISTYKI.
Nadodrze składa się z kilkunastu takich elementów, o różnej funkcji i wielkości. Obszarem „rozpoznawczym” tego obszaru jest Plac Macieja, który swą nazwę zawdzięcza imieniu pierwotnego właściciela tego obszaru. O funkcjonowaniu obszarów podobnych do Nadodrza decydują jednak wyzwania jakie formułują pod jego adresem obszary przylegające. Nadodrze, przylegając bezpośrednio do Starego Miasta, stanowi jednocześnie jedyny „pomost” łączący północne obszary miasta (Osobowice, Ligota, Karłowice, Polanowice, Widawa) z centrum. I ten przymusowy „tranzyt” stanowi największy problem tego obszaru. I to zarówno w rozumieniu „samochodowym” jak i „zbiorowym”.
Jeśli poważnie chcemy myśleć o rewitalizacji Nadodrza to musimy zwrócić uwagę na niżej wymienione problemy.
Pierwszym jest skala dewastacji funkcjonalnej XIX-wiecznych kwartałów przez współczesną motoryzację. Zaopatrzenie lokali handlowo-usługowych „od podwórek” oraz uczynienie z wnętrz blokowych miejsc postojowych, zdegradowało kompletnie wnętrza blokowe. Wymogi techniczne i technologiczne tej „motoryzacji” uczyniłoyz tych przestrzeni jeden wielki plac manewrowy. Miast z ulic uczynić swoiste „ścieki” owych XX-wiecznych „brudów”, każda nowa realizacja pogłębia jedynie to patologiczne widzenie problemu. Reasumując: bez rozwiązania problemu garażowania samochodów osobowych oraz wymuszenia zaopatrywania od strony ulicy, wszelkie procesy reanimacyjne wnętrz blokowych będą zawsze skazane na niepowodzenie. Miejsca potencjalnych lokalizacji parkingo-garaży to: Plac Powstańców Wielkopolskich, północna pierzeja ul. Drobnera (na przeciwko hotelu Plaza), przestrzeń pod skwerem na ul. Pomorskiej (od ul. Dubois aż do ul. Kaszubskiej).
Drugim problemem do rozwiązania – to problem „śmieciowy”. Stosowane obecnie metody gromadzenia odpadów w pojemnikach metalowych w wydzielonych boksach to rozwiązania już od dawna nieobecne w cywilizowanej Europie. Tam odpady są wstępnie sortowane przez „wytwórców” i gromadzone w różnokolorowych workach. Następnie szczelnie zabezpieczone worki gromadzone są w wydzielonym pomieszczeniu piwnicznym, aby w określonym dniu zostać wyniesione na ulicę, skąd o określonej porze zostają wywiezione do sortowni. Tylko taki sposób ich eliminacji z obszarów ścisłej zabudowy może spowodować, że w dłuższym okresie zniknie skandaliczne zjawisko inwazji szczurów.
Trzecim problemem, który w zdecydowany sposób przyczynić się może do uczynienia z Nadodrza „sypialni z klasą” to kreatywne podejście do problemu komunikacji zbiorowej. W układzie docelowym to jej ucywilizowanie może przyczynić się w znaczący sposób do zmniejszenia liczby pojazdów samochodowych „zamieszkujących” rewitalizowany obszar. „Multimodalny” Plac Powstańców Wielkopolskich jest dokładnym zaprzeczeniem tego kreatywnego podejścia. Miast wielopoziomowego parkingo-garażu w części północnej (przynajmniej an papierze – na razie). peronów autobusów dalekobieżnych i podmiejskich sprzężonych funkcjonalnie z przylegającym do placu tunelem prowadzącym na perony (z niezbędnym przebiciem w kierunku centrum Kleczkowa), zafundowano za pieniądze „europejskie” masowy „pomnik lampy” z przecudnej urody przypadkowo zlokalizowanym pawilonem kwiatowym – można rzec „produkt na miarę europejską z klasą”. Wracając zaś do „ucywilizowania” komunikacji zbiorowej na obszarze Nadodrza to możliwe są dwa scenariusze: 1) model przejściowy polegający na uczynieniu z ulic: Łokietka i Chrobrego ciągów handlowych z wydzielonymi architektonicznie torowiskami tramwajowymi oraz 2) zagłębieniu średnicowej linii północ-południe na odcinku od ul. Swobodnej aż do pl. Macieja i dzięki temu uczynienia z ul. Łokietka razem z pl. Macieja „salonu dzielnicy”.
Czwartym, najbardziej drażliwym i wrażliwym tematem jest kwestia własności. Ale o tym w innym wpisie. Ze wstępnych ustaleń być może temat ten stanie się jednym z przewodnich tematów działań i spotkań prowadzonych przez InfoPunkt Łokietka 5 jesienią 2010 roku.
p.s. W „problemie trzecim” samochody osobowe „tranzytowo” przemieszczałyby się ulicami: Probusa i Trzebnicką oraz po wschodniej stronie pl. Macieja.
Dodaj komentarz