Trudne życie Grupy Wyszehradzkiej

Posted on sobota, 1 kwietnia, 2023 o 16:40 w

Prolog

Powołana przez trzech prezydentów – z inicjatywy Ákosa Engelmayera – Grupa Wyszehradzka (GW) ze wschodnioeuropejskiego Beneleuxu stała się brukselskim klubem dyskutującym na tematy bieżące, generowane przez tamtejszych biurokratów. Dzisiaj GW „przebijana” jest – niczym w grach kartacianych – na polu ekonomicznym przez Trójmorze, zaś na polu polityczno-militarnym przez Bukresztańską Dziewiątkę.
A wydawałoby się, że sama nazwa Wyszehradu powinna zobowiązywać do pełnienia zupełnie innej roli. Jeśli historia nauczycielką życia ma być, to warto przypomnieć, że kojarzy się ona ze słynnymi spotkaniami władców Polski (Kazimierza Wielkiego), Czech (Jana Luksemburczyka) i Węgier (Karola Andegaweńskiego), które odbyły się w listopadzie 1335 i latem 1338 lub 1339 roku. Celem pierwszego zjazdu było rozstrzygnięcie przynależności państwowej Pomorza Gdańskiego i Kujaw oraz sporu o koronę polską (między Janem Luksemburskim i Kazimierzem Wielkim), zaś celem drugiego było ułożenie stosunków z Czechami1. Wydaje się, że choć dzisiaj mamy czasy nieco inne, to celowość, a nawet konieczność podobnych działań jest niezbędna, a wobec tego, co dzieje się na Wschodzie, nieuchronna!

By zacząć poważne rozważania na temat Grupy Wyszehradzkiej należy przede wszystkim określić „ramy”, w których ma się ona odnaleźć.

W poszukiwaniu „ramy” Grupy

Blisko 700 lat temu były trzy królestwa, na początku współczesnej drogi także trzy, ale państwa. Dzisiaj zaś tworzą ją Czechy, Polska, Słowacja i Węgry (co ważne, alfabetycznie!).

Pytanie pierwsze, niemalże oczywiste: czy dzisiaj w tej części Europy problemy podobne, acz nie takie jak te sprzed 700 lat, są nadal najważniejsze? Oraz pytanie drugie, uzupełniające: co dalej z Ukrainą oraz co ze skutkami toczącej się na jej terytorium wojny?

Czy prawdziwa jest teza węgierskiego premiera o wojnie między dwoma narodami słowiańskimi? Jakie są wspólne stanowiska, jakie przeciwstawne, a jakie możliwe do „uwspólnotowienia” w tej kwestii w ramach Grupy?

Czy i dzisiaj nie powinny w naszej części Europy odbywać się regularnie podobne zjazdy?

Historyczna „rama” Grupy

Kazimierz Wielki, siadając do negocjacji w roku 1335, występował jako władca Polski, jednak podczas kolejnych negocjacji związany był układem, zawartym w 1338 roku z bezpotomnym Bolesławem Jerzym II, księciem halickim, w którym ten ostatni uznawał Kazimierza za dziedzica Rusi2, zaś w układzie wyszehradzkim3, Królestwo Polskie i Królestwo Węgier zawarły porozumienie w sprawie podziału ziem księstwa halicko-wołyńskiego w przyszłości.

Tak więc spadkobierca Rusi Halickiej – współczesna Ukrainy – była obecna na drugim zjeździe w 1338/9 roku i w związku z tym ma wszelkie prawa by być dokooptowana do Grupy.

Odpowiadając na prawdopodobne wątpliwości Węgier należy z góry stwierdzić, że problemy relacji polsko-czeskich sprzed 700 lat były o wiele bardziej wojennogenne i poważne, niż obecne kwestie sporne ukraińsko-węgierskie.

Geograficzna „rama” Grupy

Trwałe elementy „ramy” geograficznej to morza, góry, rzeki, góry…

W przypadku Grupy, północną „ramkę”, stanowi Morze Bałtyckie oraz arbitralnie wyznaczona w 1945 roku przez Rosjan (oprócz granicy z Litwą) granica z obwodem królewieckim.

Północnym fragmentem zachodniej „ramki” jest rzeka Odra wraz z dopływem (Nysa Łużycka), środkowym – Rudawy, Las Czeski i Szumawa (na granicy między Republiką Czeską a Niemcami), zaś południowym – Szumawa (częściowo na granicy między Republiką Czeską a Austrią) oraz bliżej nie zdefiniowana geograficznie granica między Austrią i Czechami.

Południową „ramkę” stanowi w przeważającym fragmencie, graniczna – między Chorwacją i Węgrami – rzeka Drawa oraz bliżej nie zdefiniowana geograficznie granica między Węgrami i Serbią.

Wschodnią „ramkę” stanowią bliżej nie zdefiniowane geograficznie granice między Rumunią i Węgrami (w południowej części) oraz Słowacją i Ukrainą (w środkowej części). Dalej na północ granicą polsko-ukraińską jest rzeka Bug a granicą między Polską z Białorusią jest bliżej nie zdefiniowana geograficznie (poza rzekami: Bugiem, Swisłoczą, Wołkuszanką i Czarna Hańczą), wyznaczona arbitralnie przez Rosjan w 1945 roku.

Konkludując, można stwierdzić, że znaczna część „ramki” wyznaczającej geograficzne granice Grupy ma charakter umowny, co w obszarze Unii Europejskiej nie stanowi bariery, której nie można byłoby przekraczać, a czasami wręcz nawet usuwać!

Polityczna „rama” Grupy

Jeśli czegoś ma nas nauczyć historia, to prawdziwym mogą być stwierdzenia, że czerpać wiedzę na temat rzeczywistych intencji:

– Rosji, Grupa może czerpać od Polski;

– Niemiec, Grupa może czerpać od Republiki Czech;

– Bałkanów, szczególnie Turcji – Grupa może czerpać od Węgier.

Pisząc o „czerpaniu” nie mam na myśli pełnej akceptacji, jednak na początku każdej z dyskusji głos wprowadzający powinien należeć do wskazanych „ekspertów”. Jeśli nie przyjmiemy „ramy” w tym kształcie, to wówczas daremny nasz trud uzgadniania, gdyż partykularne postrzeganie i bilateralne problemy zdominują dyskusje.

Geopolityczna „rama” Grupy

Wydaje się że błędną jest teza o tym, że my w ramach Grupy Wyszehradzkiej nie możemy „projektować” przyszłości obszaru zwanego Europą Środkową. Z historii znamy zarówno koncepcję Mitteleuropy autorstwa Naumanna4 jak i ideę Trzeciej Rzeszy, zaś obecnie doświadczamy skutków rosyjskiej koncepcji eurazjatyckiej od Lizbony do Władywostoku5 czy chińskiej idei Jednego Pasa i Jednego Szlaku6.

Samo projektowanie przyszłości należy zdecydowanie odróżnić od realizacji. Z nieodległej czasów wiemy do czego takie realizacje mogą w wersji „gorącej” prowadzić. „Zimna” wersja takich działań, w rękach realistów, może takim „gorącym” wariantom zapobiegać, zaś same rozważania prowadzone w duchu zrozumienia cudzych racji oraz przy dążeniu do porozumienia mogą zapobiegać potencjalnym konfliktom. Czasami samo zdefiniowanie pól konfliktu oraz określenie dróg ich eliminacji jest odkrywcze dla obu stron, zaś unikanie takich analiz powoduje wzajemne podkręcanie animozji.

Konkluzje

1. Ponad trzydziestoletnie istnienie Grupy dowiodło, że jej funkcjonowanie w oparciu o ugruntowane historycznie „bramy”, jak np. Brama Morawska czy przełęcz Dukielska to zbyt mało, aby zintensyfikować transgraniczne kontakty. Zarówno Sudety, jak i Karpaty okazały się barierami utrwalającymi historyczne podziały, zarówno polityczne, jak i ekonomiczne. Dlatego – wzorem państw alpejskich, każdej przełęczy, przez którą prowadzą trasy samochodowe, muszą towarzyszyć tunele, gdyż tylko one gwarantują niezależne od pogody bezpieczne i stałe połączenia.

2. W nawiązaniu do punktu 1. okazuje się, że niezbędne do realizacji tych połączeń mogą się okazać przełęcze ukraińskie.

3. Ze względu na południkowy charakter powiązań wewnątrz Grupy należy – jako obserwatorów – zaprosić przedstawicieli wszystkich krajów, które mogą być beneficjentami nowych „kanałów wyszehradzkich”, o których jest mowa w punkcie 1. Myślę tutaj przede wszystkim o Szwecji i w mniejszym stopniu o Finlandii, oczywiście nie zapominając o krajach bałtyckich czy krajów bałkański, przede wszystkim Turcji.

4. Istniejące granice niezdefiniowane geograficznie nie mogą dzielić obszarów jednorodnych funkcjonalnie. Widziałem granicę słowacko-węgierską, na której po obu stronach rosła taka sama kukurydza!

5. Obecna formuła Funduszu Wyszehradzkiego7 musi ulec zmianie. O jego oderwaniu od rzeczywistości „wyszehradzkiej” najlepiej świadczy fakt, że strona internetowa prowadzona jest w języku angielskim, a nie w językach „wyszehradzkich”!

6. Należy skończyć z formułą „grupy dyskusyjnej” i stać się „grupą realizacyjną”, z własnym bankiem (podobnie jak to ma miejsce w inicjatywie Trójmorza) i przede wszystkim zespołem analityczno-programowym, wyznaczającym zadania do realizacji, niezbędne do stałego podnoszenia liczby i jakości połączeń, gdyż to one przede wszystkim są w stanie ożywić Grupę.

Epilog

Powyższe rozważania można uznać za moje podsumowanie doświadczeń, które zdobyłem podczas ponad czteroletniego funkcjonowania w Radzie Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej im. Wacława Felczaka. Co prawda instytut w nazwie jest „węgierski”, ale nie udało się podczas tych minionych lat uciec od szerszego – wyszehradzkiego, spojrzenia na relacje polsko-węgierskie zauważając, że między Polska a Węgrami leży Słowacja, która okazała się „zagubionymi drzwiami przyjaźni”. Bez ich znalezienia i dorobienia odpowiednich kluczy, drzwi z trzema zamkami (polskim, węgierskim i przede wszystkim słowackim) nadal pozostaną zamknięte…

1https://pl.wikipedia.org/wiki/Zjazdy_w_Wyszehradzie
2https://pl.wikipedia.org/wiki/Ru%C5%9B_Czerwona#Konflikt_polsko-litewsko-węgierski
3https://pl.wikipedia.org/wiki/Zjazdy_w_Wyszehradzie
4https://pl.wikipedia.org/wiki/Mitteleuropa
5https://polskieradio24.pl/130/5925/artykul/3001063,od-lizbony-po-wladywostok-prof-reginiazacharski-wielkich-projektow-nie-konczy-sie-z-dnia-na-dzien
6https://pl.wikipedia.org/wiki/Jeden_pas_i_jedna_droga
7https://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C4%99dzynarodowy_Fundusz_Wyszehradzki

Możesz również być zainteresowany

Skomentuj

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Top